Ogłoszenie

Forum przeniesione na nowy serwer pod adresem:http://www.bunkerexplorers.org.pl/forum/ zachęcamy do rejestracji na nowym forum i przepraszamy za utrudnienia!

#1 2007-11-15 14:36:35

Ahmed

http://www.bunkerexplorers.pun.pl/_fora/bunkerexplorers/gallery/2_1259748978.gif

8356813
Call me!
Skąd: Sieradz - Zabrze ..........
Zarejestrowany: 2006-05-18
Posty: 1023

Fallschirmjäger

Fallschirmjäger



http://img489.imageshack.us/img489/5045/adler3gz5.gif




Jako oficjalną datę narodzin niemieckich wojsk spadochronowych przyjmuje się 29 I 1936. W dniu tym głównodowodzący lotnictwa wojskowego [Luftwaffe] Hermann Göring wydał rozkaz powołujący nowy rodzaj wojsk - strzelców spadochronowych [Fallschirmjäger]. Do przeszkolenia spadochronowego wytypowano ochotników z jednostki policji krajowej - Landespolizeigruppe "General Göring", którą 1 IV 1935 przekształcono w Polizei-Regiment "General Göring" [RGG].
24 września pułk ten wcielono do Luftwaffe. Zadanie zorganizowania i kształcenia wojsk spadochronowych oraz dowodzenia nimi Hermann Göring powierzył komendantowi technicznej szkoły Luftwaffe, pilotowi z okresu I wojny światowej, majorowi Reichswehry Kurtowi Studentowi. Oficer ten szybko dostrzegł operacyjną wartość nowego rodzaju wojsk. Był on przekonany, że przy zastosowaniu "pionowego natarcia", nawet w warunkach liczebnej i ogniowej przewagi przeciwnika, można osiągnąć sukces na polu walki. Reprezentował pogląd, że strzelcy spadochronowi nie tylko powinni działać w samodzielnych grupach rozpoznawczo-dywersyjnych na zapleczu npla, ale przede wszystkim powinni stanowić silne, jednolicie dowodzone oddziały mogące wykonywać samodzielne zadania bojowe, decydujące o sukcesie operacyjnym.

Zdaniem Kurta Studenta jednostki spadochronowe powinny organizacyjnie wchodzić w skład sił powietrznych. Na przełomie czerwca i lipca 1936 rozpoczęto szkolenie pierwszych 600 ochotników, z których 1 października utworzono IV batalion strzelców spadochronowych - Fallschirmschützen Bataillon 4 Regiment "General Göring".
Batalion składał się z następujących pododdziałów:
sztabu
plutonu łączności
trzech kompanii strzelców spadochronowych
kompanii karabinów maszynowych
kompanii saperów spadochronowych.
W końcu marca 1938 roku batalion został wydzielony z pułku "General Göring" i rozwinięty do stanu samodzielnego pułku. Do życia powołano 1. pułk strzelców spadochronowych [Fallschirmschützen Regiment 1]. W tym samym czasie, doceniając rolę jaka przypaść może wojskom powietrzno-desantowym, również w Naczelnym Dowództwie Sił Lądowych [Oberkommando des Heeres] prowadzono prace nad stworzeniem 1. kompanii piechoty spadochronowej [Fallschirminfanterie Kompanie 1] podległej wojskom lądowym. Pierwszy turnus szkolenia spadochronowego zakończono 3 czerwca 1937. Rok później kompanię rozwinięto do stanu batalionu [Fallschirm Infanterie Bataillon - F. I. B.].
1 stycznia 1939 oddział wszedł w skład 1. pułku strzelców spadochronowych Luftwaffe jako jego II batalion. 1. pułk wchodził w skład sformowanej w lipcu 1938 roku Dywizji Spadochronowej, którą ze względu na zamiar zachowania w tajemnicy jej przeznaczenia, nazwano 7. Dywizją Lotniczą [Fliegerdivision 7]. Była to jednostka podporządkowana siłom powietrznym, a jej trzon stanowiły 1. i 2. pułki spadochronowe. Termin gotowości bojowej 7. Dywizji Lotniczej wyznaczono na 15 września 1938. Oprócz dwóch batalionów spadochronowych wywodzących się z Luftwaffe i Wojsk Lądowych, baonu transportowanego drogą powietrzną ["Luftlande"] z 16. pułku 22. Dywizji Piechoty na życzenie Göringa w skład dywizji wszedł także pułk SA "Standarte Feldhernhalle", jako jednostka transportowana drogą powietrzną na pole walki. Dowodzenie nad całością niemieckich wojsk spadochronowych objął w 1938 awansowany do stopnia generała Kurt Student, który poszukując nowych środków przenoszenia spadochroniarzy zainteresował się szybowcami. Jako najbardziej odpowiedni do wykorzystania w operacjach desantowych wybrano szybowiec DFS 230. Szybowiec ten oblatany przez słynną Hannę Reitsch mógł zabrać na pokład pilota + 9 żołnierzy z pełnym oporządzeniem. Na lotnisku w Darmstadt rozpoczęto szkolenie pilotów szybowcowych, z których wkrótce powołano do życia Zespół Szybowcowy 7. Dywizji Lotniczej.

W początkowym okresie tworzenia niemieckich wojsk powietrzno-desantowych oprócz 7. Dywizji Lotniczej [spadochronowej] istniała jeszcze druga wielka jednostka przeznaczona do desantów powietrznych. Była to sformowana w 1937 roku, stacjonująca w Bremen 22. Dywizja Piechoty transportowana drogą powietrzną (22. Infanterie Division Luftlande). Podstawowymi oddziałami tej dywizji były: 16. 47. i 65. pułki piechoty w składzie trzech batalionów każdy oraz 22. pułk artylerii złożony z trzech dywizjonów. Podstawowym samolotem wykorzystywanym do szkolenia i operacji desantowych był Junkers Ju 52, zwany potocznie "Ciotką Ju" ["Tante Ju"] zabierający na pokład całą drużynę spadochroniarzy.


1938Anschluss Austrii i zajęcie Czechosłowacji


Jeszcze przed rozpoczęciem II wojny światowej, w roku 1938 batalion spadochronowy pułku "General Göring" wziął udział w przyłączeniu Austrii do Rzeszy. Oddział został przetransportowany samolotami Ju 52 na lotnisko Thalerhof w pobliżu Grazu, które miał opanować w przypadku oporu ze strony austriackiej. Pierwszą operacyjną próbą wykorzystania spadochroniarzy i jednostek piechoty przewożonej drogą powietrzną ["Luftlande"] był ich udział w zajmowaniu obszaru Sudetów po podpisaniu Układu Monachijskiego w 1938. W operacji tej wziął udział 16. pułk piechoty z 22. Dywizji "Luftlande" oraz jednostki z 7. Dywizji Lotniczej [spadochronowej]. Desant wylądował w okolicy Bruntal, na tyłach czechosłowackich umocnień granicznych. Do starć zbrojnych z armią czechosłowacką nie doszło, jednak niemieccy spadochroniarze zdobyli doświadczenie, które wykorzystali dwa lata później, podczas zajmowania Holandii.


1939 Atak na Polskę


1 września 1939 jednostki strzelców spadochronowych znajdowały się na autostradzie pomiędzy Berlinem a Wrocławiem. O wybuchu wojny żołnierze Studenta dowiedzieli się podczas przerwy w przemarszu kolumny przewożącej ich w rejon koncentracji, którą wyznaczono na lotniskach w okolicy Wrocławia i Legnicy. Tam oddziały miały czekać na dalsze rozkazy osiągając stan pełnej gotowości bojowej. Wynika z tego wniosek, że we wrześniu 1939 roku Niemcy nie opracowali jeszcze sposobu wykorzystania swoich oddziałów powietrzno-desantowych i nie bardzo wiedzieli jakie zlecić im zadania u progu II wojny światowej.
W skład Fliegerdivision 7 dnia 1 IX 1939 wchodziły:
1. pułk spadochronowy
2. pułk spadochronowy
16. pułk transportowany drogą powietrzną - "Luftlandetruppe".

Dywizja stanowiła odwód naczelnego dowódcy Luftwaffe. Jednym z planowanych zadań było opanowanie mostu na Wiśle pod Puławami i niedopuszczenie do wysadzenia go w powietrze przez wycofujące się oddziały polskie. Rozkazy zostały wydane, spadochroniarze zajęli miejsca w samolotach lecz operację odwołano. Most na Wiśle opanowały czołówki wojsk pancernych bez pomocy jednostek desantowych. Planowano także użycie spadochroniarzy do zajęcia Poznania. Kolejnym zadaniem miało był opanowanie mostów na Sanie pod Jarosławiem. Jednak i ten rozkaz został odwołany. Ostatecznie spadochroniarze zostali użyci bojowo jako pododdziały zwykłej piechoty. III baon 1. pułku został przeznaczony do ochrony stanowiska dowodzenia dowódcy VIII Korpusu Lotniczego gen. von Richthofena w miejscowości Sucha pod Radomiem. Von Richthofen rozkazał dowódcy III baonu płk. Sydow otoczyć i przeczesać pobliski las. Nie dokonano jednak wcześniejszego rozpoznania terenu w wyniku czego spadochroniarze natknęli się na silny oddział polskich kawalerzystów przez których zostali ostrzelani i zmuszeni do odwrotu ponosząc straty w zabitych i rannych. Do kolejnej potyczki doszło 24 września w rejonie Woli Gułkowskiej. W połowie września oddziały Fliegerdivision 7 przetransportowano na wschód z zadaniem opanowania i zabezpieczenia polskich lotnisk na przestrzeni między Wisłą a Bugiem. W rejonie wsi Biała oddział II baonu 1. pułku spadochronowego stoczył walkę z polskim pułkiem artylerii. Znowu spadochroniarze ponieśli dotkliwe straty w zabitych i rannych. Po zakończonej kampanii w Polsce jednostki spadochronowe wycofano w głąb Rzeszy do ich garnizonów.
27 października Hitler wezwał do Kancelarii Rzeszy gen. Studenta, któremu oświadczył: "Jednostki spadochronowe są dla mnie zbyt wartościowe. Będę je tylko wtedy wykorzystywał, kiedy będzie się to opłacało. W Polsce siły lądowe poradziły sobie same. Na razie chcę zachować w tajemnicy możliwości działania tego nowego rodzaju wojsk". Tak więc podczas kampanii wrześniowej 1939 roku, żadna niemiecka jednostka spadochronowa nie została użyta zgodnie z jej wyszkoleniem i przeznaczeniem, nie desantowano ani jednego oddziału.


1940 Atak na Danię i Norwegię - operacja "Weserübung"



Prace nad planem opanowania Danii i Norwegii zakończono 3 marca 1940. Plan ten przewidywał również użycie wojsk spadochronowych. zdecydowano się na wykorzystanie I batalionu 1. Pułku strzelców spadochronowych. Ze względu na brak przewagi niemieckiej na morzu, musiała to być kampania krótka i skuteczna, precyzyjnie przygotowana i wykonana. Inwazja miała łączyć elementy ataku z morza, lądu i powietrza.
Poszczególnym pododdziałom I baonu wyznaczono następujące zadania:
- półbatalion pod dowództwem mjr. Ericha Walthera [d-ca baonu]: opanować i zabezpieczyć dla lądujących samolotów z wojskiem i zaopatrzeniem, lotnisko w Oslo-Fornebu.
- 3. kompania por. von Brandisa: opanować lotnisko Stavanger-Sola.
- 4. kompania kpt. Waltera Gericke: opanować najważniejsze lotniska i mosty w Danii.

9 IV 1940, o świcie wystartowały transportowe Ju-52 z poszczególnymi grupami bojowymi baonu mjr. Walthera i skierowały się na północ.
4. kompania wylądowała równocześnie na obydwu przyczółkach mostu o długości 3,5 km łączącego wyspy Falster i Fionia, zapewniając bezpieczny przemarsz w kierunku Kopenhagi zmotoryzowanych oddziałów Wehrmachtu. Tego samego dnia stolica Danii została opanowana właściwie bez walki - słaby opór stawiała jedynie straż pałacu królewskiego. 4. kompania trzy minuty po wylądowaniu dotarła do mostu. Ochrona mostu nie stawiała oporu sądząc, że ma do czynienia z własnymi wojskami - po prostu Duńczycy nie znali niemieckich, spadochroniarskich mundurów i hełmów, które nie przypominały "klasycznych" hełmów niemieckich M-35. Most oddano bez walki.

W tym samym dniu rozpoczęto główną fazę operacji "Weserübung" - uderzenie na Norwegię. Plan zakładał skoordynowane uderzenie z morza i z powietrza. Celem desantu powietrznego było opanowanie przez zaskoczenie dwóch kluczowych celów: stolicy kraju Oslo i portu morskiego w Stavanger leżącego na południowo-zachodnim wybrzeżu Norwegii. Plan opanowania obu miast przewidywał zrzucenie o świcie spadochroniarzy na lotniska, które następnie mieli przygotować na przyjęcie samolotów przewożących jednostki taktyczne wzmocnione artylerią. Jednostkom tym mieli towarzyszyć kontrolerzy lotów, którzy kierowali by dalszym funkcjonowaniem lotnisk. W stolicy Niemcy zamierzali opanować w pierwszej kolejności najważniejsze cele strategiczne: mosty, centrale telefoniczne, główne urzędy i instytucje państwowe z internowaniem rządu włącznie. Chciano jednym celnym uderzeniem zmusić Norwegię do kapitulacji. Aby sprawnie wykonać zadanie, lotnictwo przekazało do dyspozycji dowodzącego całą operacją generała von Falkenhorsta, ponad 550 samolotów transportowych Ju-52 [ładowność: 17 żołnierzy], oraz 20 czterosilnikowych samolotów Ju-90 [ładowność: 40 żołnierzy]. Aby zgrać dokładnie desant morski z desantem powietrznym statki transportowe z ciężkim sprzętem wypłynęły z portów niemieckich już 3 kwietnia 1940. W trzy dni później wyszły z portów okręty wojenne, które także transportowały część żołnierzy. Po trzech kolejnych dniach tj. w nocy 9 kwietnia wystartowały samoloty ze spadochroniarzami.
3. kompania 1. pułku strzelców spadochronowych, która miała wylądować w Stavanger wykonała swoje zadanie opanowując lotnisko w Sola, na którym wylądowały transportowce z pododdziałami 193. pp. Nastąpiły jednak problemy z opanowaniem Oslo. Ze względu na gęstą mgłę 1. i 2. kompanie nie mogły zostać zrzucone na lotnisko Oslo-Fornebu. Po opadnięciu mgły gęsty ogień otworzyły norweskie baterie obrony powietrznej. Dopiero po zbombardowaniu lotniska i stanowisk obrony przeciwlotniczej spadochroniarze wylądowali. Po nich na lotnisku "siadły" transportowane drogą powietrzną elementy wydzielone z 324. pp, które oczyściły obiekt ataku i dotarły do centrum Oslo. Nie zdołano jednak osiągnąć zaplanowanych celów politycznych operacji - król i rząd zostali już ewakuowani na północ kraju.

Punktualne przybycie desantu morskiego do portów przeznaczenia również zostało zakłócone, ponieważ ciężki krążownik "Blücher" mający na pokładzie sztaby: 163. DP, Kriegsmarine i Luftwaffe - został zatopiony w fiordzie przez artylerię nadbrzeżną. Po zajęciu lotniska w Oslo, pododdziały spadochronowe i piechotę wzmocniono kolejnymi kompaniami strzelców spadochronowych przewiezionych samolotami transportowymi. Szczęśliwie dla Niemców, dwie dywizje norweskie stacjonujące w pobliżu Oslo, nie podjęły kroków zaczepnych pomimo znacznej przewagi liczebnej. Powodzenie Niemcy na tym odcinku uzyskali po 6 dniach, kiedy to przerzucono drogą powietrzną 6 baonów piechoty, a desant morski dotarł wreszcie do celu.
Po wylądowaniu sił ekspedycyjnych brytyjsko-francusko-polskich 14 kwietnia 1940 roku pod Namsos i Narwikiem, sytuacja stała się niebezpieczna dla strzelców górskich gen. Dietla. Aby uniemożliwić wojskom norweskim stawiającym opór na północ od Oslo połączenie z korpusem ekspedycyjnym, w tym samym dniu Niemcy zrzucili desant spadochronowy w Gudbrandsal w okręgu Donbas. Była to 1. kompania 1. pułku strzelców spadochronowych dowodzona przez kpt. Herberta Schmidta.
Aby wykonać to zadanie, 15 transportowych Ju-52 wystartowało 14 kwietnia. Spadochroniarze wyskoczyli 150 km. za linią frontu. Skakali po ciemku przy zerowej widoczności przez niską powłokę chmur. Artyleria przeciwlotnicza otworzyła ogień zaporowy. Jedna z maszyn trafiona w środek kadłuba rozerwała się w powietrzu. Z 15 samolotów, 8 nie przedostało się nad rejon zrzutu lub zostało zestrzelonych. Już na ziemi trafiony został dowódca kompanii i dwóch strzelców. Po wylądowaniu na terenach kontrolowanych przez wojska norweskie, zebrało się 61 strzelców spadochronowych. Ich dowódca był dwukrotnie ciężko ranny. Spadochroniarze zajęli stanowiska obronne, a małe grupy szturmowe próbowały zniszczyć norweskie punkty ogniowe. Przeprowadzili nawet kilka wypadów nocnych na pozycje norweskie i angielskie. Po walkach trwających 4 dni i 5 nocy, 34 strzelców spadochronowych pozostałych przy życiu poddało się Norwegom. Walka ta przyniosła Niemcom pewne korzyści, ponieważ przez 4 dni blokowana była strategicznie ważna droga. Kpt. Schmidt pomimo ciężkich ran powrócił do zdrowia i odznaczony został Krzyżem Rycerskim Żelaznego Krzyża.
Ostatnim desantem powietrznym w czasie tej kampanii było zrzucenie I baonu 1. pułku strzelców spadochronowych w okolicach Narwiku. Sytuacja oddziałów górskich pod Narwikiem stała się krytyczna, ponieważ korpus ekspedycyjny odciął im drogę lądową i morską, zadając Niemcom poważne straty i spychając ich w stronę granicy szwedzkiej. Aby szalę zwycięstwa przechylić na stronę niemiecką zdecydowano się na desant spadochronowy. Ze względu na wyjątkowo trudne warunki terenowe i atmosferyczne, desantowanie żołnierzy mjr. Walthera trwało aż 12 dni. Oprócz I baonu desantowano także dwie kompanie strzelców górskich pospiesznie przeszkolone spadochronowo. Desantowi pomogło rozpoczęcie wielkiej kampanii na Zachodzie, co ujemnie wpłynęło na sytuację wojsk norweskich i brytyjskiego korpusu ekspedycyjnego, który wkrótce został wycofany z Norwegii.
8 IV 1940 roku I Btl. 1. FJR wkroczył do Narwiku. Spieszący mu z pomocą transportem kolejowym II Btl. został zawrócony do Niemiec. Norwegia skapitulowała.



kampania zachodnia...



W czasie wizyty generała Studenta w kancelarii Rzeszy i spotkania z Hitlerem, o czym wspomniano w końcowej części rozdziału traktującego o kampanii w Polsce, Hitler został zapoznany w szczegółach z planem wykorzystania wojsk spadochronowych w przyszłej ofensywie na Zachodzie, który miał być w ostatecznej wersji przedstawiony do zatwierdzenia do 12 listopada 1939 roku. Hitler i jego wojskowi doradcy zaskoczeni byli śmiałością i "fantastycznością" planu według którego odpowiednio przeszkolone i uzbrojone spadochronowe jednostki szturmowe przetransportowane na szybowcach oraz zrzucone na spadochronach, miały opanować strategiczne punkty w Hadze i Rotterdamie, mosty na Kanale Alberta oraz zespół umocnień Eben-Emael w Belgii. Celem tych operacji było ułatwienie natarcia sił lądowych i w rezultacie - znaczne przyspieszenie niemieckiej ofensywy. W czasie konferencji, w której oprócz Hitlera uczestniczył generał Keitel - szef Naczelnego Dowództwa Sił Lądowych, generał Kurt Student oraz dowódca 7 Dywizji Lotniczej, omówiono zadania dla wojsk powietrzno-desantowych. 7 Dywizja Lotnicza (spadochronowa) i 22 Dywizja transportowana drogą powietrzną (Luftlande) pod dowództwem generała Studenta, miały opanować z powietrza wyznaczone punkty strategiczne w Holandii i utrzymać je do czasu nadejścia wojsk lądowych. W tym czasie inny oddział spadochronowy miał na szybowcach wylądować na terenie fortu Eben-Emael w Belgii i zdobyć ten obiekt oraz opanować mosty na Kanale Alberta oraz most na rzece Mozie w Maastricht, co zapewnić miało szybkość natarcia 6 Armii Wehrmachtu pod dowództwem generała von Reichenau. Przygotowania do tego przedsięwzięcia otoczone zostały ścisłą tajemnicą, ponieważ podstawowym warunkiem powodzenia było pełne zaskoczenie przeciwnika. Generał Student wspólnie z pułkownikiem Brauerem wybrał jednostki mające wziąć udział w akcji na Eben-Emael i mosty na Kanale Alberta. Kapitan Koch dowódca 1 kompanii 1 pułku strzelców spadochronowych, sformował na bazie własnej kompanii "Oddział Szturmowy Koch". W skład oddziału oprócz wymienionej już kompanii wchodził jeszcze Pluton Saperów Spadochronowych z II batalionu 1 pułku strzelców spadochronowych, pod dowództwem porucznika Witziga oraz zespół szybowców transportowych, którym dowodził porucznik Kiess. Oddział szturmowy uzupełniony został ze składu jednostki zapasowej Szkoły Spadochronowej do stanu 500 ludzi. W ciągu następnych miesięcy oddział prowadził intensywne szkolenie. Przygotowując atak na Francję, dowództwo niemieckie zrezygnowało ze zmodyfikowanej wersji znanego z I wojny światowej planu von Schlieffena. Przyjęty do realizacji plan generała von Mansteina polegał na zastosowaniu innego manewru strategicznego. Silne uderzenie pozorne na północy umożliwiające przebicie się głównych sił pancernych ugrupowanych centralnie - w kierunku na Sedan. Aby zapewnić powodzenie uderzenia na północy przewidziano udział Korpusu Powietrzno-Desantowego (Luftlandekorps) dowodzonego przez generała Kurta Studenta. W skład tego związku wchodziły:
- 7 Dywizja Lotnicza,
- 22 Dywizja Piechoty "Luftlande" (transportowana drogą powietrzną),
- Oddział Szturmowy Koch, 430 samolotów Ju 52.
Dla osłony z powietrza i wsparcia działań naziemnych Korpusu przydzielono:
- eskadrę rozpoznawczą (Dornier Do 17) ("Aufklarungsstaffel")
- 4 pułk lotnictwa bombowego w składzie 3 dywizjonów Heinkli He 111 ("Kampfgesch-wader 4")
- dywizjon Junkersów Ju 87 (Kampfgruppe Ju 87)
- dywizjon Junkersów Ju 88 ("Kampfgruppe Ju 88")
- 54 pułk lotnictwa bombowego w składzie 3 dywizjonów Heinkli He 111 ("Kampfgesch-wader 54")
- 26 pułk myśliwski w składzie 3 dywizjonów Bf 109 ("Jagdgeschwader 26")
- 51 pułk myśliwski - 3 dywizjony Bf 109 ("Jagdgeschwader 51")
- 26 pułk szturmowy - 2 dywizjony Bf 110 ("Zerstórergeschwader 26")
Zadaniem korpusu było:
Na południu - opanowanie siłami 7 Dywizji Lotniczej głównych szlaków przejścia niemieckich wojsk lądowych (szosy, wiadukty, mosty na rzekach i kanałach) w głąb Holandii.
W skład tej dywizji w czasie walk na zachodzie wchodził 1 pułk strzelców spadochronowych, część 2 pułku, 16 pułk piechoty przewożony drogą powietrzną, oraz dwie baterie artylerii transportowanej drogą powietrzną. Były to więc siły czterech batalionów spadochronowych, trzech batalionów piechoty i dwóch baterii artylerii.
Na północy - siłami 22 Dywizji "Luftlande", szybkie sparaliżowanie wojskowych i politycznych organów kierowniczych Holandii uderzeniem przeprowadzonym z powietrza bezpośrednio na stolicę. W czasie wykonywania zadań, w skład 22 Dywizji wchodziły: dwa bataliony 2 pułku strzelców spadochronowych, 47 i 65 pułki piechoty przewożonej drogą powietrzną (ogółem 6 batalionów), dziewięć baterii artylerii, batalion saperów, bateria dział przeciwpancernych, dywizjon artylerii przeciwlotniczej.
Desant powietrzny miał być ściśle skoordynowany z ofensywą sił lądowych, tj. 18 Armią, która stanowiła prawe skrzydło wojsk niemieckich. 9 Dywizja Pancerna działająca na kierunku południowym miała uderzyć na Rotterdam korzystając z mostów opanowanych przez 7 Dywizję Lotniczą i połączyć się w Hadze z 22 Dywizją "Luftlande".
Pomimo precyzyjnego przeprowadzenia operacji, jej rzeczywisty przebieg różnił się od planów i rozkazów wydanych na początku działań. 7 Dywizja na południu wykonała zadanie ściśle według planu. Spadochroniarze opanowali lotnisko Waalhaven, zapewniając bezpieczne lądowanie samolotom transportowym. 9 Dywizja Pancerna przeprawiła się bez strat i komplikacji po mostach opanowanych przez strzelców spadochronowych i nawiązała z nimi kontakt zgodnie z założeniami wstępnymi. Ciekawym rozwiązaniem było przerzucenie jednej kompanii 16 pułku piechoty na wodnosamolotach, które wylądowały na kanale w centrum Rotterdamu.
Trudności powstały na odcinku północnym, gdzie spadochroniarze I batalionu 2 pułku nie mogli opanować lotniska usytuowanego 10 kilometrów na północ od Hagi, drugiego lotniska w odległości 2 kilometrów na południowy wschód oraz zespołu boisk sportowych w odległości 3 km na południe od miasta, które miały spełnić rolę lądowiska. Jeszcze przed opanowaniem lotnisk rzut lądujący w liczbie ponad 200 samolotów Ju 52 lądował pod ogniem obrony przeciwlotniczej na przygodnych trenach a nawet na wydmach, co było przyczyną zniszczenia i uszkodzenia dużej ilości samolotów. Plan przywidywał 5 lądowań kolejnych grup samolotów. W ciągu 2 dni plan ten został całkowicie zakłócony. Desant został rozrzucony w promieniu 50 km i został zmuszony do działania bez koordynacji w rozproszonych 13-tu grupach bojowych.
W tym czasie III batalion 1 pułku strzelców spadochronowych walczył o lotnisko Waalhaven. Jeden z uczestników tak przedstawia przebieg akcji:
W stronę lądowisk pędziły trzy holenderskie samochody terenowe. Pierwszy z nich, trafiony z karabinu maszynowego gwałtownie skręcił i znieruchomiał. Pozostałe zatrzymały się. Wyskoczyli z nich żołnierze, zajęli stanowiska otwierając ogień z karabinów maszynowych i powtarzalnych w stronę niemieckich pozycji. Otworzyły też ogień działa przeciwlotnicze usytuowane na skraju lotniska. Sytuacja stawała się dla desantu coraz bardziej niebezpieczna. Kapitan Schulz po zlikwidowaniu punktów ogniowych przeciwnika, rozkazał 10 kompanii porucznika Beckera atakować północny kraniec lotniska i zniszczyć stanowisko artylerii przeciwlotniczej. 9 kompania miała zaatakować bunkier na krańcu południowym. 11 kompania miała opanować wyspę na rzece Mozie. Zadaniem plutonu karabinów maszynowych było zdobycie budynku dowództwa lotniska. Poszczególne pododdziały ruszyły do wykonania przydzielonych im zadań. Kapitan przedostał się do plutonu karabinów maszynowych. Jego żołnierzy po przebiegnięciu zaledwie 20 metrów zalegli pod silnym ogniem obrońców lotniska i ukryli się w rowie melioracyjnym. Jedna z drużyn otworzyła ogień osłonowy. Pozostałe wraz z dowódcą batalionu pobiegły do porzuconych samochodów. Jeden z pojazdów udało się uruchomić. Spadochroniarze pojechali w kierunku budynku zarządu lotniska, ostrzeliwani chaotycznym ogniem karabinowym.
Spadochroniarze osiągnęli budynek. Jeszcze w biegu zeskoczyli z samochodu. Kapitan Schulz pchnął drzwi pokoju służbowego i wszedł do środka a za nim strzelcy. Oficerowie holenderscy nie stawiali oporu. Podnieśli ręce. "Panowie, lotnisko jest w niemieckich rękach a wy jesteście moimi jeńcami" - powiedział kapitan Schulz. "Naruszyliście neutralność naszego kraju" - odrzekł komendant lotniska w stopniu podpułkownika. Za nim na ścianie wisiał wianek z liczbą "40" w środku. "Czy to dla pana" - spytał Schulz podpułkownika. "Tak właśnie obchodziłem swoje 40-lecie służby". "Moje najlepsze życzenia" - powiedział sucho Schulz. "Teraz pójdzie pan z nami. Musimy obejrzeć lotnisko i przygotować pasy do lądowania". W czasie przejazdu słychać było ogień artylerii przeciwlotniczej z wyspy na rzece Mozie. Następnie kapitan Schulz nawiązał łączność z dowódcą znajdującej się w powietrzu jednostki "Luftlande" - "Lotnisko w naszych rękach! Baterie przeciwlotnicze zmuszone do milczenia. Można lądować". Minęło zaledwie 10 minut, kiedy od wschodu nadleciały pierwsze niemieckie maszyny transportowe, które miały wysadzić na lotnisku w Rotterdamie oddziały 22 Dywizji Piechoty "Luftlande". Zeszły nad lotniskiem na mniejszą wysokość, kiedy zostały zaatakowane przez myśliwce "Hurricane", które nadleciały z północnego zachodu. Zaczęła się dzika karuzela. Jako pierwszy poszedł do ziemi "Hurricane", w sekundę później - niemiecki myśliwiec osłony. Jednak pierwsze Junkersy Ju 52 już wylądowały. Żołnieze szybko opuszczali samoloty i zajmowali stanowiska ogniowe. Okazało się jednak, że nie wszystkie holenderskie działa przeciwlotnicze zamilkły. Jedno z nich na krańcu lotniska otworzyło ogień do maszyn transportowych. Trafiony został jeden z Junkersów. Wkrótce eksplodował drugi spadając na ziemię. Kapitan Schulz podjechał zdobycznym samochodem terenowym do dowódcy 10 kompanii i rozkazał uciszyć baterię. Strzelcy spadochronowi zaatakowali stanowisko ogniowe granatami ręcznymi i ogniem pistoletów maszynowych. Ostatnie działo holenderskie umilkło. Samoloty z żołnierzami 22 Dywizji lądowały przez cały czas.
W czasie, kiedy III batalion 1 pułku strzelców spadochronowych zdobywał most leżący na południe od Rotterdamu i zajmował w walce stanowiska artylerii przeciwlotniczej na wyspie na rzece Mozie - II batalion tego pułku pod dowództwem kpt. Pragera walczył o most w Moerdijk. Kapitan Prager który miał raka jelita i na krótko przed inwazją poszedł do szpitala, na własną prośbę opuścił łóżko, ponieważ w czasie tej bitwy chciał być razem ze swoimi żołnierzami. Sądził słusznie, że jego autorytet, przygotowanie bojowe i znajomość zadania wpłyną na morale batalionu i skuteczność w walce. Jego pododdział bez strat wylądował na spadochronach, na południowym krańcu obszaru "Twierdzy - Holandia". 5 kompania zdobyła betonowy schron bojowy zagradzający drogę do północnego przyczółka mostu. Z tego bunkra prowadził celny ogień holenderski karabin maszynowy. Bunkier zaatakowano równocześnie z dwóch stron, odpalając ładunek wybuchowy przy wejściu. Załoga schronu poddała się. I pluton 5 kompanii przebiegł na drugą stronę mostu, strzelając z broni automatycznej. Natarcie było tak szybkie i zdecydowane, że saperzy holenderscy nie zdążyli wysadzić mostu w powietrze. Na moście kolejowym o długości 1400 m doszło również do walki, tu jednak obrońcy zdążyli zniszczyć obiekt.
Do najcięższych walk doszło przy moście w Dordrecht. Most zdobywała 3 kompania 1 pułku strzelców spadochronowych pod dowództwem porucznika von Brandisa, która została zrzucona na spadochronach. Von Brandis nacierał na czele swojej kompanii. Ogień obrońców z okopów i bunkrów był skuteczny. Zginął dowódca kompanii, padli następni zabici. Natarcie załamało się. W tej kryzysowej sytuacji pułkownik Brauer, którego I batalion jako odwód pułku wylądował koło Tweede Tool, rozkazał zaatakowanie i zajęcie mostów kolejowego i drogowego jeszcze w dniu 10 maja. Most drogowy został zajęty, natomiast kolejowy zdążyli wysadzić w powietrze holenderscy saperzy.
Żołnierze I batalionu 2 pułku strzelców spadochronowych wraz z przydzieloną 6 kompanią tego pułku otrzymali zadanie zajęcia lotnisk Haag-Valkenburg, Ypenburg i Ockenburg. Kompanie wyskoczyły na spadochronach. Desantu dokonano niezgodnie z planem, w niewłaściwym miejscu. W efekcie - tylko lotnisko Valkenburg zostało zajęte i przygotowane do przyjęcia lądujących samolotów. Junkersy lądujące na Ypenburg i Ockenburg ostrzeliwane były jeszcze w powietrzu jak i po wylądowaniu. Widać było maszyny które w płomieniach pikowały do ziemi. Inicjatywa przez cały czas była w rękach obrońców. Dowódca artylerii 22 Dywizji Piechoty "Luftlande" - De Boer, którego oddział miał wylądować na lotnisku Ypenburg otrzymał nowy rozkaz. Ponieważ lotnisko zatarasowane było licznymi wrakami samolotów Ju 52, rzut lądujący miał zawrócić i wylądować na lotnisku Rotterdam-Waalhaven i udzielić wsparcia kapitanowi Schulzowi. Jednostki 22 Dywizji Piechoty "Luftlande" musiały lądować na autostradzie pod Delft i Leiden a nawet na łąkach pod Katwijk. W tej sytuacji wstrzymano w Niemczech start drugiego rzutu 22 Dywizji oraz jej sztabu pod dowództwem pułkownika Fichte. Głównodowodzący 2 Flotą Powietrzną generał lotnictwa Kesselring nakazał przerwanie tej operacji 22 Dywizji Piechoty. Żołnierze 47 i 65 pułku tej dywizji po zorganizowaniu obrony musieli odpierać kolejne ataki holenderskich wojsk lądowych oraz lotnictwa brytyjskiego. Atak holenderski na skrzydło 1 pułku strzelców spadochronowych odrzucony został przez ostatnie rezerwy, jakie mógł zmobilizować pułkownik Brauer. Kiedy późnym popołudniem 10 maja dotarła do niego wiadomość, że zmotoryzowana jednostka saperów holenderskich zbliża się do mostów w Dordrecht i Moerdijk, pułkownik Brauer nawiązał rano 11 maja łączność z dowódcą III batalionu. "Schulz" krzyczał do mikrofonu Brauer "Niech pan tam jedzie natychmiast z dwoma kompaniami. Stop. Proszę wziąć tylko jedną. Drugą potrzebuję na miejscu. To powinno wystarczyć". Z tą jedną kompanią uderzył kapitan Schulz bezpośrednio w kierunku na most w Moerdijk, o długości 5 kilometrów, który już w początkowej fazie operacji został obsadzony przez batalion kapitana Pragera. Ten most był szczególnie ważny, ponieważ leżał na szlaku do Rotterdamu. Pozycje niemieckie przez cały czas znajdowały się pod ostrzałem. Kompania kapitana Schulza obsadziła okopy po lewej i prawej stronie szosy. Karabiny maszynowe spadochroniarzy zajęły stanowiska na pobliskich wzniesieniach i prowadziły ogień do usiłującej odbić most piechoty holenderskiej. Kapitan Schulz poprowadził kontratak w czasie którego, w odległości 50 metrów od mostu zostaje trafiony w dłoń. Wykonuje następny skok i otrzymuje drugi postrzał w prawą nogę, kory eliminuje go z walki. Spadochroniarze kontynuują natarcie, strzelając w biegu i osiągają most. Część żołnierzy holenderskich poddaje się. Pozostałym udaje się wycofać. Kapitan Schulz zostaje wraz z innymi rannymi przetransportowany drogą powietrzną do szpitala w Niemczech.
12 maja oddział rozpoznawczy idący na czele niemieckiej 9 Dywizji Pancernej dociera do stanowisk strzelców spadochronowych w Moerdijk a następnego dnia osiąga Dordrecht i Rotterdam w którym jeszcze ciągle trwały walki.
Walki o Dordrecht pomiędzy atakującymi czołgami 9 Dywizji Pancernej i broniącymi miasta wojskami holenderskimi trwały od rana 13 maja. Czołgi niszczyły poszczególne gniazda oporu. Po południu na wieży katedry wywieszono białą flagę. Późnym wieczorem generał Student, który wylądował 10 maja w Waalhaven samolotem Henschel Hs 126 wraz ze swoim ścisłym sztabem inspekcjonował poszczególne odcinki frontu nawiązał kontakt z 9 Dywizją Pancerną w okolicy mostu w Rotterdamie. Na północnym krańcu mostu utrzymywał się silny przyczółek holenderski. Zajęcie przyczółka i otworzenie drogi 18 armii niemieckiej było ostatnim zadaniem 7 Dywizji Lotniczej.
Te pierwsze sukcesy operacji powietrzno-desantowych zakończyły się tragicznym dysonansem jakim było niepotrzebne bombardowanie Rotterdamu. Według źródeł niemieckich, czynnikiem rozstrzygającym o przeprowadzeniu nalotu, była nieugięta wola walki holenderskiego dowódcy obrony miasta, który jeszcze 14 maja odrzucił niemieckie wezwanie do kapitulacji. Dowódca XXXIX Korpusu armijnego generał Schmidt powtórzył żądanie przesyłające przed południem 14 maja ostatnie ultimatum. Kiedy wyznaczony termin minął, na moście drogowym w pobliżu stanowisk niemieckich pojawił się holenderski kapitan jako parlamentariusz. Nie przyniósł jednak odpowiedzi na ultimatum. Holenderski komendant miasta nie zastosował się do podanych mu warunków, choć wiedział, że jego położenie jest beznadziejne. Generał Schmidt, który przyjął osobiście parlamentariusza, wyjaśnił mu, że zarządzona przerwa w działaniach bojowych nie będzie przedłużona i wezwane zostaną niemieckie bombowce stacjonujące w zachodnich Niemczech. Celem nalotu będzie Rotterdam.
We wczesnych godzinach popołudniowych generał Schmidt i generał Student stali na placu na południe od mostu i czekali na odpowiedź holenderskiego komendanta miasta. Oddziały, które miały rozpocząć szturm po nalocie lotniczym czekały w gotowości do akcji. W tym czasie nadleciały niemieckie bombowce. "Na miłość boską, to będzie katastrofa" - miał krzyknąć Schmidt. "Obaj generałowie którzy wyznawali rycerskie zasady prowadzenia wojny byli zaskoczeni. Wiedzieli, że wszystkimi siłami muszą zapobiec tragedii. Generałowie wystrzelili z rakietnic, a za ich przykładem zrobili to inni dowódcy. Prowadzący klucz zrozumiał sygnały i nie zrzucił bomb, podobnie jak pierwsza z nadlatujących eskadr. Jednak następne zrzuciły swój ładunek. Rozkaz radiowy przesłany do wszystkich samolotów przez dowódcę wyprawy nie został podobno zrozumiany przez wszystkie załogi. Tragizm tego nalotu polegał na tym, że i bez niego kapitulacja musiałaby nastąpić, choćby ze względu na znaczną przewagę sil niemieckich. Według oficjalnych danych holenderskich, w nalocie zginęło 850 osób cywilnych. Kapitulację Rotterdamu przyjął generał Student. Przemówił on do zebranych holenderskich oficerów w tonie rycerskiego uznania. "W każdej bitwie musi być zwycięzca i zwyciężony. W tym przypadku wy moi panowie zostaliście pokonani. Oddziały holenderskie walczyły dzielnie i dały przykład zdecydowania i odwagi". W czasie tego przemówienia padły strzały karabinowe. Jeden z pocisków przebił wielką szybę okienną i trafił generała. Wydarzenie to tak relacjonował po wojnie sam Student. "Nagle poczułem uderzenie w czoło, jak uderzenie ciężkim kamieniem. Czaszkę ogarnął żar. W głowie poczułem
......

Artykuł ten nie ma w zamiarze propagowania treści nazistowskich a jedynie cele związane z historią wojskowości !!!


http://img198.imageshack.us/img198/6135/newuserbannerbexwm.gifhttp://content.screencast.com/users/fg-a/folders/american-flags/media/7af81b81-69d2-4462-85b9-a1b00bc0e94a/powmia.gif

Chociażbym chodził ciemną doliną, LAMERSTWA się nie ulęknę, bo wy BUNKERSI jesteście ze mną. Wasz Honor i Godność są tym, co mnie pociesza
Odznaczenia za misje:
http://img202.imageshack.us/img202/9038/sm1e.jpg|http://img186.imageshack.us/img186/9132/wnm5.jpg|http://img697.imageshack.us/img697/1935/bastogne2009.jpg|http://img186.imageshack.us/img186/3386/hurtgenforrest1.jpg|http://img191.imageshack.us/img191/3455/piknikzbros2.jpg|http://img16.imageshack.us/img16/630/bastogne2010.jpg|

Offline

 

#2 2007-12-08 02:47:19

Hunter

http://www.bunkerexplorers.pun.pl/_fora/bunkerexplorers/gallery/2_1259740258.gif

Zarejestrowany: 2006-10-30
Posty: 318

Re: Fallschirmjäger

Troche mało odczuwam niedosyt.
Z tego filmiku więcej się dowiedziałem
http://pl.youtube.com/watch?v=bnEjPFZtCPI
A tak się szkoliła elita Niemieckiej Armii
http://pl.youtube.com/watch?v=C-js4XQJH … re=related
A to ich piosenka
http://pl.youtube.com/watch?v=qo_E6qOIc … re=related
No i najważniejsze że Fallschirmjäger działają po dziś dzień
http://pl.youtube.com/watch?v=43RjtWA9M … re=related

No panie poruczniku teraz to ja rozumie.

Ostatnio edytowany przez Hunter (2007-12-08 23:50:44)


I AM AN AMERICAN PARATROOPER.IF YOU ARE A KRAUT RECOVERING MY BODY,KISS MY COLD DEAD ASS!!!
http://www.bunkerexplorers.e-zab.pl/bannery/kbdch_banner.gif

Offline

 

#3 2009-06-04 17:41:22

Ahmed

http://www.bunkerexplorers.pun.pl/_fora/bunkerexplorers/gallery/2_1259748978.gif

8356813
Call me!
Skąd: Sieradz - Zabrze ..........
Zarejestrowany: 2006-05-18
Posty: 1023

Re: Fallschirmjäger


http://img198.imageshack.us/img198/6135/newuserbannerbexwm.gifhttp://content.screencast.com/users/fg-a/folders/american-flags/media/7af81b81-69d2-4462-85b9-a1b00bc0e94a/powmia.gif

Chociażbym chodził ciemną doliną, LAMERSTWA się nie ulęknę, bo wy BUNKERSI jesteście ze mną. Wasz Honor i Godność są tym, co mnie pociesza
Odznaczenia za misje:
http://img202.imageshack.us/img202/9038/sm1e.jpg|http://img186.imageshack.us/img186/9132/wnm5.jpg|http://img697.imageshack.us/img697/1935/bastogne2009.jpg|http://img186.imageshack.us/img186/3386/hurtgenforrest1.jpg|http://img191.imageshack.us/img191/3455/piknikzbros2.jpg|http://img16.imageshack.us/img16/630/bastogne2010.jpg|

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB 1.2.23
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
mapa fotowoltaiki